OŚWIADCZENIE BURMISTRZA MIASTA GOLUBIA-DOBRZYNIA ROMANA TASARZA
Zgodnie z obwiązującym w Polsce prawem, nieprawomocny wyrok nie przesądza jeszcze o czyjejś winie. Niestety ja zostałem potraktowany już jak winny, a sprawę zarzucanego mi mobbingu opisano jak ciężkie przestępstwo kryminalne, którego rzekomo się dopuściłem. Opisujący z ogromną drobiazgowością tą sprawę dziennikarz nie znalazł czasu aby mnie zapytać o cokolwiek , mimo że miał taki obowiązek (art. 12 pkt 1 prawa prasowego ) .
W efekcie w tekście opisuje dotyczące mnie pomówienia byłej pracownicy, która wymienia moje rzekome zachowania , jakim sąd rozpoznający sprawę mobbingu wcale się nie zajmował. Podniosły one poziom skandalu w tekście i zapewne dlatego autorowi doskonale pasowały, więc po co informować Czytelników, że sędzia wcale się tym „rzekomym zachowaniem” od strony merytorycznej nie zajmował.
Przyznaję zapomniałem o starej, ale ciągle żywej zasadzie „zwolnij mnie, a pożałujesz!. Koncentrując się na pracy na rzecz miasta i mieszkańców zapomniałem, że w sprawach pracodawca - pracownik zawsze rządzą bardzo silne emocje. Niestety nawet przy bardzo delikatnym podejściu, trudno jest uniknąć konfliktu. Osoba zwalniana często szantażuje pracodawcę, że doniesie na niego lub oskarży o mobbing. Czasami pracownik nic nie mówi, robi maślane oczy, dziękuje i wychodzi, a następnego dnia pojawia się informacja o złożeniu pozwu w sądzie pracy.
Byli pracownicy mają świadomość, że jeśli będą chcieli, to mogą w znaczny sposób utrudnić życie byłemu pracodawcy. Niestety brakuje odpowiednich narzędzi prawnych, które pozwoliłyby na szybką reakcję w takich przypadkach. Nawet jeśli pozwiemy pracownika o zniesławienie, to prawdopodobnie sprawa zajmie co najmniej kilka miesięcy, podczas których w dalszym ciągu będzie on robił wszystko, aby zaszkodzić wizerunkowi byłego pracodawcy.
Z jednej strony istnieje powszechne przekonanie, że w administracji samorządowej pracuje za dużo urzędników, a z drugiej strony każda próba redukcji zatrudnienia wywołuje wiele emocji i działań jak w opisywanym przypadku.
Oczywiście „nie ważne” z punktu widzenia i przekazu szczególnie medialnego jest to, że podczas restrukturyzacji zatrudnienia pracował cały zespół ludzi, bo najlepiej znaleźć ofiarę w osobie najbardziej publicznej jaką jest burmistrz.
Mimo wszystko nie żałuję, że przez kilka lat próbowałem pomóc mojej byłej pracownicy i nie rozwiązałem z nią umowę o pracę wcześniej. Dostawała kolejne szanse, ale z nich nie skorzystała.
Zapewniam, że z całą determinacją będę dochodził swoich praw, oczyszczę swoje dobre imię i już nigdy nie pozostanę obojętny na żadną plotkę czy też potwarz skierowaną w moją stronę. Bo jak się okazuje nie trzeba być przestępcą, aby tak zostać opisanym.
W związku z powyższym informuję, że kieruję wątki o pomówienie do zbadania przez prokuraturę i do sądu.
Roman Tasarz